Powoli odchodzą świadkowie Holokaustu. Ci, którzy pamiętają to co wydarzyło się ponad sześćdziesiąt lat temu, już niedługo nie będą mogli do zbiorowej pamięci dodać swojej cegiełki. Zresztą można sobie zadawać pytanie czy pozostało jeszcze coś do dodania.
Na arenę wkracza kolejne pokolenie - Ci którzy pamiętają tych, którzy pamiętali. Styl naturalistyczny, sprawozdawczy, wydaje się być zarezerwowany dla świadków zagłady. A jednak Holokaust jest także traumą kolejnych pokoleń. Myślę więc, że coraz częściej będą podejmowane próby nieszablonowego podejścia do tego tematu, eksperymentujące ze stylem, językiem i samą treścią.
Bohaterami jego powieści są młodzi ludzie zatrudnieni w księgowości w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach. Na zewnątrz wojenna zawierucha, a w Tworkach cicho i spokojnie, wręcz idyllicznie. Szpital psychiatryczny, który jest jedynym miejscem, gdzie można jeszcze żyć normalnie, kochać się i śmiać. Pomysł wydaje się świetny, niestety, u Bieńczyka fabuła zeszła na dalszy plan, a na pierwszy wyszły eksperymenty formalne; Bieńczyk bawi się słowem, jego bohaterom zdarza się mówić wierszem, czasami wiersz przechodzi w wierszyk, w dziecięcą wyliczankę. Cały czas miałam nadzieję, że jednak akcja się rozwinie, że autor bardziej zarysuje postaci, no i że skorzysta z ogromnego potencjału jaki moim zdaniem drzemie w tej historii. Tak się jednak nie stało. Gdyby nie to, że od strony formalnej powieść wygląda na skończoną, to napisałabym, że Tworki wydają się być zaledwie szkicem właściwej powieści, ogólnym zarysowaniem akcji.
Tworki to Holocaust w stylu postmodernistycznym. Fabułę można by opowiedzieć w paru zdaniach, bo treść jest tu bardzo zredukowana. Wszystko jest symboliczne: rzeka Utrata, przepływająca przez Tworki czy stereotypowi pensjonariusze szpitala, z których każdemu wydaje się, że jest jakąś wielką postacią. I tak po dziedzińcu przechadzają się w pasiastych piżamach: Goethe, Bismarck, Dürer, Kleopatra. Pasiasty wzór piżam jest raczej nieprzypadkowy, tak samo jak nadreprezentacja Niemców wśród tworkowskich wielkich postaci. Szwajcarski zegarek, który dostaje od narzeczonego Żydówka Sonia, to też pewnie symbol, bo Szwajcaria w powieści jest tą ziemią obiecaną, azylem, którym kuszą Żydów hitlerowcy.
Nie mam nic przeciwko symbolice, grom słownym i stylistycznym, ale w moim odczuciu nie powinny one przesłaniać treści. Tak jak powiedział Twardoch powieść powinna się czytać. A Tworki się nie czytają; jest to jeden wielki kalambur. Jeśli ktoś ma ochotę na znaczeniowe i słowne szarady to proszę czytać. W innych wypadkach nie polecam.
Ocena: 2/5
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2012 (wydanie pierwsze: 1999 r.)